Przyjaciółko,
Ciągle nie wiem, jak się zachować wobec Twojej choroby.
Nigdy nie ściskam za Ciebie werbalnych kciukasków ani Cię nie pocieszam, że wszystko będzie dobrze i że nie ma powodu do niepokoju, że na pewno dasz radę, bo masz siłę nosorożca.
Oczywiście masz siłę nosorożca, wiemy obie. To całkiem przydatna zdolność.
Nie można też niczego bardziej komuś życzyć, niż ja Tobie zwycięstwa nad intruzem.
Co jednak nie zmienia faktu, że wcale nie uważam Cię za chorą.
Lansujesz co prawda anorektyczny BMI i obnosisz niekonwencjonalną fryzurę, ale to tylko nieistotne kawałki stanu faktycznego, jak czyjeś znamię na czole, jąkanie się albo obwisły brzuch.
Czasami się naśmiewamy z rakeli, skoro nie da się jej inaczej oswoić. A kiedy się próbujesz powołać na argument raka w dyskusji, jako na element rozstrzygający rację, histeryzuję, że to nieuczciwa praktyka, bo jestem jedna przeciwko Wam dwóm.
Myślę, że w istocie po prostu nie chcę przyjąć Twoje choroby do wiadomości.
A ona jest Twoją rzeczywistością. Tak, jak strach, niemoc i ból.
Wiem, że Ty wiesz, że ja nic nie wiem o strachu i bólu.
Jestem w tej mierze niemowlęciem, Ty wąsatą staruszką.
Nie umiem się w tym znaleźć. Nie wiem, czego potrzebujesz. Słowa są zbyt miałkie do opisu ekstremalnych doświadczeń, przez które przechodzisz.
Przyjaciółko, potrzeba Ci słów?
Boję się, że ich nie umiem.
_______________________________________________________
kciukaski - chujaski, głupie wierszyki, jeszcze głupsze życzenia wyzdrowienia.
wszystko miałkie.
prawie każdy coś próbuje powiedzieć. większość - choć z dobrej woli - niepotrzebnie.
nie ma właściwych słów.
inni - uporczywie milczą, zamienieni w słup soli, speszeni sytuacją.
ale to nie o słowa chodzi.
potrzebuję bliskości.
więc znowu żujemy sushi, w naszej restauracji, przy naszym stoliku.
wyrwałyśmy chwilę dla siebie.
międzywojewódzkie spotkanie metafizyczne.
rozmawiamy.
chłonę Twoją obecność, uśmiech, gesty, nową fryzurę.
jesteśmy, razem.
wcale nie musisz mnie rozumieć - wystarczy, że jesteś.
całuję,
egzechustka
Ciągle nie wiem, jak się zachować wobec Twojej choroby.
Nigdy nie ściskam za Ciebie werbalnych kciukasków ani Cię nie pocieszam, że wszystko będzie dobrze i że nie ma powodu do niepokoju, że na pewno dasz radę, bo masz siłę nosorożca.
Oczywiście masz siłę nosorożca, wiemy obie. To całkiem przydatna zdolność.
Nie można też niczego bardziej komuś życzyć, niż ja Tobie zwycięstwa nad intruzem.
Co jednak nie zmienia faktu, że wcale nie uważam Cię za chorą.
Lansujesz co prawda anorektyczny BMI i obnosisz niekonwencjonalną fryzurę, ale to tylko nieistotne kawałki stanu faktycznego, jak czyjeś znamię na czole, jąkanie się albo obwisły brzuch.
Czasami się naśmiewamy z rakeli, skoro nie da się jej inaczej oswoić. A kiedy się próbujesz powołać na argument raka w dyskusji, jako na element rozstrzygający rację, histeryzuję, że to nieuczciwa praktyka, bo jestem jedna przeciwko Wam dwóm.
Myślę, że w istocie po prostu nie chcę przyjąć Twoje choroby do wiadomości.
A ona jest Twoją rzeczywistością. Tak, jak strach, niemoc i ból.
Wiem, że Ty wiesz, że ja nic nie wiem o strachu i bólu.
Jestem w tej mierze niemowlęciem, Ty wąsatą staruszką.
Nie umiem się w tym znaleźć. Nie wiem, czego potrzebujesz. Słowa są zbyt miałkie do opisu ekstremalnych doświadczeń, przez które przechodzisz.
Przyjaciółko, potrzeba Ci słów?
Boję się, że ich nie umiem.
_______________________________________________________
kciukaski - chujaski, głupie wierszyki, jeszcze głupsze życzenia wyzdrowienia.
wszystko miałkie.
prawie każdy coś próbuje powiedzieć. większość - choć z dobrej woli - niepotrzebnie.
nie ma właściwych słów.
inni - uporczywie milczą, zamienieni w słup soli, speszeni sytuacją.
ale to nie o słowa chodzi.
potrzebuję bliskości.
więc znowu żujemy sushi, w naszej restauracji, przy naszym stoliku.
wyrwałyśmy chwilę dla siebie.
międzywojewódzkie spotkanie metafizyczne.
rozmawiamy.
chłonę Twoją obecność, uśmiech, gesty, nową fryzurę.
jesteśmy, razem.
wcale nie musisz mnie rozumieć - wystarczy, że jesteś.
całuję,
egzechustka
.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Was czytać, jesteście wielkie.
OdpowiedzUsuńucze sie czytajac Was,pokory,skromnosci,cieszyc sie z drobiazgow,ucze sie.......
OdpowiedzUsuńNiesamowite. Naprawdę.
OdpowiedzUsuń"kciukaski-chujaski" nigdy by mi nie wyszły i nie wyszły spod klawiatury(teraz to cytat),banale wierszyki też,
OdpowiedzUsuńChustko, nie raz , nie dwa sama te miałkie słowa wpisywałaś, więc część osób wpisywała je pewnie w dobrej wierze. Zimno napisała to co pewnie większość z nas czuje, szkoda , że Ty nas tak zmroziłaś teraz swoją oceną.Masz oczywiście prawo pisać co czujesz, nie tylko dlatego, że to Twój blog.Sytuacja przerasta nasze wyobrażenie, pewnie te osoby które tu wpisują komentarze, a będące w podobnej do Twojej sytuacji mają większe wyczucie, większą wprawę by dodać Ci otuchy. Okazuje się, że dla Ciebie niepotrzebnie.Niestety nie każdemu jest dane znać Cię, spotykać się z Tobą w "realu", dać Ci bliskość, która z pewnością jest ci potrzebna. Twoja historia, Twoja postawa, hart ducha czy los Twojego dziecka stał się bardzo ważny dla wielu osób - widać to w każdym wpisie. Teraz zamknęłaś nam usta. Pozdrawiam Cię szczerze, jakkolwiek to odbierasz
krytyczna wypowiedź.
OdpowiedzUsuńmam wrażenie, że nadmiernie.
nie zamknęłam nikomu ust, bo nikomu ich nie otworzyłam.
a kciukaski - chujaski są metaforą banału.
obecność, bliskość przejawia się również w napisanych słowach - bo jak inaczej, skoro komunikujemy się przez bloga.
Wiesz, może jest tak, że niektórzy nie potrafią napisać cokolwiek z sensem, więc wklejają radosne wierszyki, może to jest ich forma wyrażania uczuć, troski.
OdpowiedzUsuńAle oczywiście banał pozostaje nadal banałem, a pewne sprawy, życiowe sprawy, banałem nie są.
OdpowiedzUsuńChustka jest w środku siebie.
OdpowiedzUsuńTaka choroba zmienia perspektywę.
Nie jesteśmy w stanie zrozumieć, choćbysmy zaciskali mocno te kciuki i oczy.
Dlatego na jej blogu konsekwentnie milcze
Bo nie ma słów.
Joasiu piszesz tak samo jak mówiła moja chora mama i pewnie masz w tym sporo racji.Moją mamę dodatkowo-jeszcze wkurzało-jak mówili wszyscy-że wyzdrowienie zależy głównie od ludzkiej psychiki.Bo mówiła-jeśli by tak było-to przecież dzieci by nie umierały na chorobę nowotworową-bo one zawsze chcą żyć bo jeszcze wszystko przed nimi i nie mają pesymistycznego podejścia do życia które zdaniem niektórych wpływa na rozwój choroby.I jeszcze zawsze mówiła,że wielcy tego świata którzy mają kasę-to oni też chcą żyć-a mimo to wielu z nich odchodzi na tamten świat-mimo potencjalnych możliwości leczenia jakie daje im posiadanie środków finansowych na sfinansowanie go.Ja jedynie będąc niejako "adwokatem diabła"tłumaczyłam jej-że Mamo wszystko zawsze trzeba rozpatrywać w kategoriach indywidualnych-czyli różnych zdolności organizmu do regeneracji itp.bajerów. A odnośnie pocieszania też się wkurzała ją gadka niektórych.To też jej mówiłam-że zobacz-no to co ktoś ma Ci powiedzieć-że będzie źle,że to już koniec,że umrzesz...Ona zawsze wtedy uśmiechała się i mówiła-no pewnie,że nie...Tylko moim zdaniem faktycznie od słów ważniejsze są czyny i trzeba wtedy nie gadać zbyt dużo tylko zorganizować się i zrobić wszystko żeby tą osobę ratować np.wspomagając ją finansowo,konsultować z różnymi lekarzami,szukać różnym form leczenia.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńczasami banał podyktowany jest dobrą wolą, i tę właśnie należy szanować, kurcze dalej cenię Twoje pisanie, podziwiam Twoją walkę, ale po tym poście czuję jakiś zgrzyt, niesmak, kurcze szkoda no...
OdpowiedzUsuńWyzwaniem jest nie myślenie stereotypowo.
OdpowiedzUsuńWyzwaniem jest okazanie komuś wsparcia w tym prostokąciku, który się wypełnia komentarzem.
Wyzwaniem jest lektura Waszego bloga.
I ja chciałabym za to podziękować :) bo bez takich wyzwań jak się rozwijać, zmieniać, dorastać?
Ja też czuję pewną przykrość Twoim pochopnym podsumowaniem Chustko. Zdaję sobie sprawę, iż większość z nas nawet nie potrafi sobie wyobrazić przez co przechodzisz, co nie zmienia faktu, że pisząc cokolwiek, chcą dać Ci wsparcie i otuchę - pokazać, że są koło Ciebie - blisko. O ile w realu można pomilczeć razem i samo to daje wsparcie, na blogu trzeba je jednak wyrazić słowami. Nawet jeśli są to słowa nieadekwatne do Twoich potrzeb i doświadczeń, czasem - może nie na miejscu nawet, pozostają jednak wyrazem zaangażowania, szczerej i dobrej intencji. Dlatego myślę, że warto zobaczyć w nich to, a nie tylko banał i miałkość słów. Choć sama nigdy nie zostawiałam komentarzy na Twoim blogu, trochę dotknęła mnie Twoja ocena. Co nie zmienia faktu, że bardzo lubię Cię czytać i podziwiam często przenikliwość umysłu!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Katarzyna
Wiesz Chustko, spodziewałam się takiej reakcji na Twój wpis.
OdpowiedzUsuńTowarzyszyłam w chorobie do końca moim rodzicom i przyjaciółce. Każde z nich zachowywało się inaczej. Mama dokładnie tak, jak opisana przez Anonimowego z 8.47. Umierała świadomie przez ponad rok, wożona przeze mnie na naświetlania na Wawelską pokazywała przywożone tam na naświetlania łyse łebki 3 - 4 letnie z samochodzikiem w zabandażowanej przez wenflon łapce - i mówiła: popatrz na te dzieci i przestań się mną martwić. Odmówiła w ostatnich miesiącach zaordynowanej przez lekarkę z hospicjum domowego terapii przeciwbólowej, która odbierała jej świadomość i znosiła ból przez nieustanny sen.
Tata umierał 12 lat po mamie, powiedział, że chce,aby mu wszystko mówić o jego stanie, ale wypierał rzeczywistość i obsesyjnie wierzył, że musi myśleć pozytywnie, a wszystko się dobrze skończy.
Przyjaciółka wiedziała, że ma raka, ale po pierwszej operacji uznała, że już jest zdrowa. Tak dalece, że po drugiej operacji, kiedy wycięli jej już praktycznie wszystko i wyszła mając dwie stomie uwierzyła, że musieli wyciąć, bo to wynik silnych naświetlań, które jej wszystko w brzuchu zniszczyły. I wtedy jej mąż załatwił w CO dwa wypisy - jeden dla niej i drugi prawdziwy dla opieki hospicyjnej. Bardzo mi było trudno siedzieć z nią i przytakiwać, że wszystko się dobrze skończy. Sugerowałam jej mężowi, żeby porozmawiał z nią, że powinna mieć szansę pożegnać się z nim, z synem i wnuczkiem - ale usłyszałam, że raz próbował poruszyć ten temat, ale ona poprosiła, żeby o tym nie rozmawiać. Nie wiem, czy naprawdę wierzyła, że nie umrze?
Ja Ci nigdy nie pisałam, że będzie dobrze, bo tego nie wiem, życzyłam Ci siły i zapewniałam, że myślę o Tobie - modlić się nie umiem. Ale Ci, którzy zapewniają, że wyzdrowiejesz i trzymają kciuki przecież też są Ci oddani i serdeczni - chcą jak najlepiej - a w takiej sytuacji trudno jest znaleźć słowa...
a ja sie Joannie nie dziwie. Jak czytam w komentarzach dziewczyny, ktora praktycznie juz umiera (spokojnie - na innym blogu) komentarze typu: sciskam bedzie dobrze. Wyzdrowiejesz. caluski itd, to mi sie bebechy przewalaja, bo czasami lepiej zamilknac. Dla mnie to sa komentarze na "odwal sie". Nie chodzi o to, ze mamy jej pisac - stara zostaly ci dwa tygodnie zycia. Ale jak chccemy kogos wesprzec to pomyslmy najpierw, co chcemy napisac i co przekazac.
OdpowiedzUsuńTeż poczułam jakiś piasek między zębami. Przykro jakos tak... Dziwnie..
OdpowiedzUsuńEwa
w sumie...
OdpowiedzUsuńczasem chyba lepiej pomilczeć, niż powiedzieć niepotrzebne słowo
Moja mama choruje na raka. Banalne słowa chyba czasem też sa potrzebne, choć tak naprawdę czuję, że gdy te banały płyną z ust naprawde trpszczących się osób, które jakoś starają się wspierać to nie brzmią aż tak banalnie. Ale ciężko być też tą osobą obok, uwierz mi.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam błękitna
Uczę się Ciebie wyczuwać.
OdpowiedzUsuńPopełniałam błędy, wiem, staram się wyciągać wnioski.
Próbuję być blisko - na ile pozwalasz i na ile potrzebujesz.
Staram się wspierać.
Jak Cię doprowadzę do pasji to palnij:)
Poprawię się.
Bardzo dobry tekst.
Szkoleniowy.
Mujer - dlaczego Ci zgrzyta?
Bo Joanna napisała, czego potrzebuje?
Ja się cieszę, że napisała.
Nienawidzę się domyślać - wolę, jak ktoś mówi wprost, czego potrzebuje, czego oczekuje.
A pisać w prostokąciku trzeba - i dobrze wiedzieć, co i jak pisać.
Niezmiennie serdeczności wszelakie, Przyjaciółki:)
Stawiacie wyzwania. Prowokujecie do myślenia.
OdpowiedzUsuńCzytelnicy mogą poczuć się urażeni, ale mogą też spróbować przekroczyć własną małostkowość. Nie piszecie książki, którą trzy razy czyta redaktor i może próbować wyłagodzić, tylko bloga - a blog niesie ryzyko i wy je podejmujecie. To odważne, odsłonić się nie tylko w radości czy bólu, ale i w złości, niepewności czy rozżaleniu. Joanno, mimo że nie piszesz o szczegółach Twego życia, w jakiś sposób dajesz nam siebie całą.
Bardzo cenię to, co robicie, bo to służy jakoś zmienianiu świata na lepsze. W tym sensie jest prawdziwą sztuką. Stawiajcie więc wyzwania.
Pozdrawiam i myślę zawsze ciepło.
Ania M.
Czyli w zasadzie masz w dupie droga Joanno wszystkich tych którzy myślą o Tobie jadąc rano do pracy, odbierając dziecko ze szkoły i myjąc zęby przed smem. Bo ja o Tobie myślę i choć masz to w dupie to właśnie powiem Ci to dziewczyno, abyś się odrobinę zastanowiła. Nie otwierałaś nam ust, no tak. Nie mądrze byłoby zamknąć możliwość komentowania?
OdpowiedzUsuńwszystko miałkie? jeśli szczere to pewnie nie. nie każdy ma umiejętność, mądrość i co tam jeszcze potrzeba.
OdpowiedzUsuńtrochę jakbyś kopała nie patrząc.
Walka jest bronią w odwiecznej wojnie bycia z niebyciem. Dziś "mizianie słowami" może irytować, jutro pomagać, wczoraj rozśmieszyć albo rozwścieczyć, a człowiek jest sam .. tak to rozumiem
OdpowiedzUsuńMarta z Podlasia
no więc:
OdpowiedzUsuńjestem. czytam. podziwiam. czerpię siłę z Twych/Waszych postów. uczę się. z całego serca kibicuję. myślę o Tobie. dziękuję :)
Ola.
Masz rację Chustko: obecność, bliskość przejawia się również w napisanych słowach - bo jak inaczej, skoro komunikujemy się przez bloga.
OdpowiedzUsuńDlatego komentuję, dogaduję, złoszczę się na Ciebie, cieszę razem z Tobą, bo to nie o kciukaski chodzi przecież! chodzi o chociażby internetowe bycie razem, na czekanie na Twój wieczorny wpis, na wspólną radość, że jesteś.
Internet jest pełen kciukasków, tak tu jest i już - większość jest miałka i da miałki komentarz, bo nawet nie zrozumie, o czym dokładnie napisałaś.
Chustka pisze bloga sobie,czytacze czytają sobie.I OK,tak?Chustka właściwie nigdy nie wchodzi w kontakt z czytaczem,przez np.odpowiedź na wpisywane komentarze,może sporadycznie do kogoś znajomego, ewentualnie aby zapewnić,że Jej to kalafiorem zwisa.Czytaczy ma i mieć do u.....j będzie.I nawet wie ta Chustka,że gdyby wydała książkę ,do czego co i raz Ją ktoś namawia,to i po u.....j byłaby czytana.Tak więc nie kwilić tu,że silicie się na jakieś bzdetne chujaski,uślinione buziole,kciukaski,a Ona,ta Chustka ich nie chce.A co jest w tym takiego,że miałaby chcieć?Czytać,co pisze,pomodlić się,moc przesłać,wpłacić na tablety i cicho być :)
OdpowiedzUsuńSkąd w tak poważnie chorym człowieku sączącego się jadu, hm? Nie umiesz czerpać od ludzi, umiesz za to niweczyć. Piszesz, że jesteś samotna. No cóż, samotnośc to rezultat charakteru, osobowości ...
OdpowiedzUsuńChustko, dlaczego piszesz bloga ?
OdpowiedzUsuńCzytanie bez zrozumienia musi być bólem piszącego.
OdpowiedzUsuńLudzie, trzeba wyjść ze swoich kokonów, niejednokrotnie z egocentryzmu i dać wsparcie takie, jakiego człowiek potrzebuje.
Trzeba się wczuć.
Przynajmniej próbować!
A większości zgrzyta, bo poczuli się urażeni.
Schowajcie ambicję do kieszeni i posłuchajcie jej - i zobaczcie, z jaką uważnością jej potrzeby stara się odczytać Zimno.
I naśladujcie, plisss.
Choć trochę.
konkurs: w którym miejscu napisałam, że jestem samotna??
OdpowiedzUsuń:D
:D
:D
Obawiam się że w tym poście - nigdzie.
OdpowiedzUsuńAle pewnie czytelnik byłby zadowolony, gdybyś napisała, że jesteś, więc może skusisz się? Wiesz - tak dla dobra internetu, niech odetchnie z ulgą, że może chociaż jesteś samotna (bo niestety jesteś bardzo ładna, więc tu nie ma czego i jak współczuć).
Anonimowy z 14.20 - bingo!
OdpowiedzUsuńChustka - co z godziną komentów?
Coś nie teges:)
no Pani kochana, zaraz pogmeram, może uda się zmienić.
OdpowiedzUsuńjakoś strefa czasowa na egze-gezie porąbała się :|
Ustaw czas środkowoeuropejski - Praga.
OdpowiedzUsuńBedzie git.
tera chyba ok.
OdpowiedzUsuńno to chujaski ;)łobecni
OdpowiedzUsuń"Kciukasek " jest megatematem socjologicznym, do rozwinięcia - czuję to.
OdpowiedzUsuńo maj God .
OdpowiedzUsuńPola napisała:
Wyzwaniem jest okazanie komuś wsparcia w tym prostokąciku, który się wypełnia komentarzem.
Jest to wyzwanie. Co by tu napisać "chorej" osobie? Piszę w cudzysłowiu , gdyż większość czytelników bardzo kurwa dosłownie odczytuje słowa płynące ze stron blogerr chustka end kompany.
Więc kciukaski i chujaski się trzymają w kupie.
Niech się trzymaja, bo może każde słowo jest na wagę , taka prośba-czytać k...uważnie! Wyłapcie (wy łapcie) sens, zanim odszczekniecie)
:]
kciukaski- chujaski sa mialkie, masz racje ale rowniez te osoby od kciukaskow wplacaja kase i to juz jest mile
OdpowiedzUsuńja bym sie nie skupiala na mialkosci jezyka, tylko na tych dobrych intencjach i czynach czyli wplatach
mnie tez draznia idiotyczne teksty- walcz, nie poddawaj sie- bo niby z czym masz walczyc- z mutacja na poziomie genetycznym? ale z drugiej strony- co napisac? wszystko brzmi bezsensownie, lepiej nic nie pisac?
A ja po prostu jestem i wiem Chustko o co Ci chodzi bo byłam przy mojej mamie i też czasami wkurwiała mnie paplanina o chorobie i trzymaniu się "ramy".- kasiuniek
OdpowiedzUsuńRozumiem chustkę, wkurwjające jest czytanie o trzymaniu kciuków, om zapewnieniach że będzie dobrze, bo do cholery nie bedzie dobrze.Każdy to wie.
OdpowiedzUsuńa ja, kiedy nie wiem, co napisać, bo skąd mam do cholery wiedzieć, empatii nie da się osiągnąć aż tak perfekcyjnej, to po prostu nie piszę. I radziłabym to tym milusim komentującym. Naprawdę, czasem milczenie jest złotem (a później wieczorem, albo rano, albo kiedykolwiek po prostu się modlę, do modlitwy namawiam dzieci, to potrafię). I staram się zrozumieć, nauczyć i pomóc, choćby tylko finansowo. Dziewczyny - autorki, dajecie czadu. Dziękuję za te lekcje życia.
OdpowiedzUsuńdlaczego zazgrzytało?
OdpowiedzUsuńot to proste, decydując się na upublicznienie bloga, decydujemy się na różnych czytelników: wrażliwych/niewrażliwych, utalentowanych/nieutalentowanych, mądrych/głupich, człowieków i półczłowieków jak mawiają moi uczniowie. decydujemy się przyjąć ich z dobrocią inwentarza, czyli kcukaskami-chujaskami, modlitwami, infantylnymi wierszykami - bo one nie są po to, żeby urazić dobić i skopać, co w dzisiejszych czasach wydaje się być rarytasem, smaczkiem. Ci ludzie czują, chcą jakoś pomóc, nawet jeśli to nieudolne i szczeniackie, nie o formę tu chodzi ale o intencje i tylko o to...kiedy ważyły się losy moje starszego syna, nic bardziej mnie nie wkurwiało, niż powiedzenie "będzie dobrze", i kiedy już się losy zważyły i było dobrze, usłyszałam, ze ktoś się bał na równi jak ja, a owo znienawidzone przeze mnie "będzie dobrze" miało być zaklęciem dla złego czasu, złych rokowań, złego porodu, i dziś za to zaklinanie bardzo dziękuję, nawet jeśli jego forma wtedy doprowadzała mnie do szewskiej pasji.
przyznam się- przeraża mnie choroba, umieranie, nie mogę czytać chustkowego bloga, o komentowaniu nie ma mowy. Ten dwublog to genialne posunięcie.
OdpowiedzUsuńA komentującym życzę empatii nade wszystko.
=> Anonimowy z 9:47: oczywiście, nie będzie dobrze. Chustka umrze. Ale – och, niespodzianka! – ty, ja i tamta pani również.
OdpowiedzUsuńOraz wszyscy pozostali komentatorzy.
Każdy to wie, drogi Anonimowy.
pozdrówka.
zimno
Zimno, to że wszyscy miniemy jako polna trawa to żadna niespodzianka;)Każdy w jakimś tam swoim tempie naddanym.Rodząc się, już umieramy.Kiedy pisałam nie bedzie dobrze, nie myślałam o śmierci dziewczyny. Bo sama śmierć tu nie przeraża. Jestem matką i wiem co najbardziej przeraża,co boli, co gnębi. Pozdrawiam was dziewczyny.
OdpowiedzUsuńeee tam "nie ma właściwych słów". Są, do odkrycia. To co piszesz Zimno dokładnie oddaje mój niepokój a komentarz Chustki uspokaja, że jest coś do zrobienia.
OdpowiedzUsuńChustka umrze z sączącym się z tyłka jadem. Jest cyniczna, ale z pewnością nie jest to objawem jej inteligencji. To objaw jej strachu. Żałosne. Kopie i wyśmiewa, gdy tylko prawda kole ją w oczy. Biedaczka.
OdpowiedzUsuńPiąteczka, Zimno...!
OdpowiedzUsuńzorka
a ja takie znalazłam:) od razu mi się skojarzyło, tylko dogrzebać nie mogłam. od momentu, jak przeczytałam TEN wpis z chustki, jestem utwierdzona w myśleniu o złocie i milczeniu. pozwolicie, dziewczęta, że zacytuję
OdpowiedzUsuńw ostatnich dwóch dniach odnaleźli mnie i napisali do mnie eksnarzeczeni z kilku minionych epok.
i nic z tego nie wynika.
i nie z powodu, że czasy robienia rogów już za mną - bo owszę, zmądrzałam, zestarzałam się i nie walnę Niemęża.
i nie dlatego, że nie wzruszyły mnie esemesy i maile, w których podjęto próbę wywnętrzenia się na wiadomą okoliczność - wzruszyły, a jakże.
po prostu - nic z tych esemesów i maili nie wynika.
ot, puste, miłe frazesy.
oczywiście wiem, że to uprzejmie coś napisać (i uprzejmiej jest napisać niż nie napisać), ale, tak z głębi trzewi pytam się: po co?
jakbyś czegokolwiek kiedykolwiek potrzebowała - pamiętaj, że ja zawsze bla bla bla.
no mam ochotę odpisać: zapraszam, wpadajcie chłopaki, potrzymacie mi łeb jak rzygam, żebym nie wyrżnęła czołem w glazurę.
oceniając po złośliwości - chyba wracam do zdrowia.
no.
to tyle
olka igielit.blog.
Drugi raz obraziłaś ludzi, którzy - tak jak potrafią - chcą okazać Ci wsparcie. To co mają, do cholery, napisać? Kibicujemy Ci w umieraniu ? Zastanów się na Boga ! To nie jest forum dla profesorów Uniwersytetu. I nie wiem jak zakończyć. Życzę zdrowia ? Życzę. Tylko to tak banalnie brzmi, prawda ? Jeżeli Cię denerwujemy, zamknij blog. I konto.
OdpowiedzUsuńKatarzyna
Nie zamknie, będzie szarpała się, nie spocznie. Taki ma charakter. A myślałam, że jak jest się śmiertelnie chorym w czasie trzeciej chemii to człowiek łagodnieje, że to takie naturalne, ale nie chustka. Pewnie jej to dobrze robi na rzyganie jak się tak poszarpie i wyzna ludziom, że ma w dooopie ich słowa.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się,że wiem,o czym pisze Chustka.Z jednej strony czeka się na słowa otuchy,a z drugiej wie się,że w tej walce,bez względu na to,czy ma się wsparcie rodziny i przyjaciół-i tak,każdy jest sam.Ja też-czekając teraz na na decydujące wyniki badań-czy jest dobrze,czy żle,mimo,że wszyscy bliscy trzymają kciuki-i tak jestem sama.Cenię to,że ludzie są ze mną,ale te dni,noce,godziny i minuty muszę spdzić sama ze sobą,swoją niepewnością i strachem.Mimo,że do tej pory byłam okazem zdrowia.Uwierzcie,te emocje są nie do zrozumienia,jeśli ich sami nie przeżyjecie.Chustka-rozumiem doskonale.B.
OdpowiedzUsuńFascynujące, ile osób nie umie czytać, ale umie pisać.
OdpowiedzUsuńPowinnaś zamknąć komentarze Chustko, skoro nie radzisz sobie z empatią tu piszących. Bo to nie oni mają problem.
OdpowiedzUsuńKatujesz się z przyjemnością Joanno zatem, nieprawdaż? Bo jak nazwać Twoje pilne czytanie tych komentarzy? A może lubisz się tak biczować psychicznie, a następnie szarpać? A może to taka Twoja nienormalna reakcja na okazywane Ci przez niektórych współczucie?
OdpowiedzUsuńale agresja
OdpowiedzUsuńze wszystkich stron
w moim myśleniu:
na ogół kciukaski są wnerwiające, a "będzie dobrze" doprowadza do szału
czasem to jest wyraz bezradności
czasem sztuczny hurraoptymizm, "głowa do góry", wpojony przez otoczenie jako sposób radzenia sobie w trudnych sytuacjach
czasem zaklinanie rzeczywistości i konstruowanie korzystnego środowiska dla zmian na lepsze
znam także pewną grupę ludzi, którzy każdy okazany im problem odbijają tymi słowami, nie czując go bądź nie chcąc mieć z nim do czynienia
odcinając się dyżurnym krzepiącym uśmiechem i obowiązkowo pozytywnym zapewnieniem, zamykają temat i wyłączają jakąkolwiek bliskość w przeżywaniu
ale jest też pewna grupa osób, którym takich słów niezbędnie potrzeba, którym potrzeba "wierzę w ciebie, poradzisz sobie, myślę o tobie, wspieram cię, jesteś silna, dasz radę"; Chustka do nich jak widać nie należy
w mojej opinii:
rak jest wyrazem bólu, urazu, jaki gdzieś po drodze zadało nam życie
dzieci też tego doświadczają, i trzyletnie, i starsze, i młodsze
mimo dzisiejszych słów z notki napiszę bardzo poważnie: życzę Ci Chustko wyzdrowienia i mocno trzymam za Ciebie kciuki
wierzę, że te życzenia Ci pomogą i wierzę w Ciebie
(do mniej płytkich słów - pomocnych, ale jednak zbyt bliskich i nadto ingerujących w twą chorobę - nie mam prawa; nie znam cię, nie jestem z twego realnego życia)
no kij w mrowicho! ;D
OdpowiedzUsuńIgy
ps: a tak a propos rzeczywiście chujowe są te zdrobnienia typu kciukaski, pieniążki...etc.
a tak nawiązując do tekstu Zimno - doskonale ją rozumiem, w sumie mogłabym się podpisać pod jej wpisem. Mam identyczną sytuację i te same rozterki. Ta "druga" strona (przyjaciółka, przyjaciel, bliski)czuje się tak naprawdę strasznie samotna w walce właściwe "bycie" z osobą dotkniętą chorobą. Ale ja wywołana do odpowiedzi, zawsze się zrywam i mówię "obecna!". Wystarczy.
OdpowiedzUsuńIgy
Jezu,ludzie, ale obore siejecie. Nie mogę doczytać tego wszystkiego. Potrafię zrozumieć rozgoryczenie autorki, która otrzymuje 'buziaczki, całuski, niam niamki' i niewypowiedziane głośno: 'jezu jak dobrze że to nie ja, masz ten ochłapek ekhm... promyczek życzliwości, ze świata wiecznie żywych'
OdpowiedzUsuńZanim się napisze kolejny bzdurny komentarz wyklepany jak życzenia bożonarodzeniowe dalekiej cioci: wszystkiego najlepszego, dużo zdrówka i pieniędzy; może warto zastanowić się, jak to zostanie odebrane? Do kogo to piszemy? Ciocia może się ucieszy na wizję tych milionów, które wygra z naszym błogosławieństwem; ale autorka tego bloga już kurcze niekoniecznie raczej chiba?
"Nie zamknie, będzie szarpała się, nie spocznie. Taki ma charakter. A myślałam, że jak jest się śmiertelnie chorym w czasie trzeciej chemii to człowiek łagodnieje, że to takie naturalne, ale nie chustka. Pewnie jej to dobrze robi na rzyganie jak się tak poszarpie i wyzna ludziom, że ma w dooopie ich słowa."
OdpowiedzUsuńAch jej, jaka jesteś zajebista. Jak bronisz tych wszystkich uciśnionych przez Chustkę. Ale nie martwcie się, nie martwcie, Chustka już na finiszu, ale proszę, nic jej kara boża nie nauczyła jeszcze i butna dziewczynka jest nadal. Nic to- lada moment wyciągnie kopyta, a wtedy hulaj dusza piekła nie ma, kciukaski, świeczusie, łezki, płaczusie, oj jak nam przykro, a jaka była silna, i gwiazdeczki w nawiasikach i o-rajuśku-ale-jesteśmy-wrażliwi
>Anonimowy pisze...
OdpowiedzUsuń" Skąd w tak poważnie chorym człowieku sączącego się jadu, hm? Nie umiesz czerpać od ludzi, umiesz za to niweczyć. Piszesz, że jesteś samotna. No cóż, samotnośc to rezultat charakteru, osobowości ..."
A czego się spodziewałeś patafianie? Aniołkiem to ona będzie po śmierci, jak ją wszystko przestanie boleć.
anonimowa z 23.40- jak Ty bedziesz umierac po trzeciej chemi to wtedy bedziesz miala pole to roztrzasania czy w naturalny sposob zlagodnial Ci charakter, moze nawet jakiejs zyciowej madrosci nabierzesz- na razie nie ogarniasz swoich emocji a rozum spi, przykre
OdpowiedzUsuńJoanno, jako pierwsza wpisałam, jak to nazwałaś w odpowiedzi, "zbyt krytyczny wpis", właśnie dlatego że potrafię czytać i dlatego,że mam swoją wrażliwość.Wyraźnie napisałaś:
OdpowiedzUsuń"jeszcze głupsze życzenia wyzdrowienia.
wszystko miałkie."
"prawie każdy coś próbuje powiedzieć. większość - choć z dobrej woli - niepotrzebnie"
Potem piszesz jak ważna jest dla Ciebie bliskość z zimno i że to stanowi dla ciebie prawdziwą wartość. O ile bliskość z drugą "realną" osobą jest oczywiście nieoceniona i szczerze się cieszę, że dana jet Wam ta przyjaźń, to w takim zestawieniu i przeciwstawieniu odebrałam to, i nie tylko widać ja jedna, jako lekceważenie i wyśmianie Twoich czytelników. Później w odpowiedzi sama sobie zaprzeczasz, bo piszesz:
"obecność, bliskość przejawia się również w napisanych słowach - bo jak inaczej, skoro komunikujemy się przez bloga."
Joanno i o to mi właśnie chodzi, że ta notka dlatego tak wiele osób uraziła, większość pewnie to przemilczała nie chcąc Ciebie urazić.
Sam widzisz jaką siłę ma słowo pisane i jak można kogoś nieopatrznie obrazić.
Potrzeba wielkiej odwagi, by zamieszczać tu forum odpowiedzi krytyczne i podziwiam Cię za to, że ich nie cenzurujesz. Z przerażeniem czytam tu wpisy potworów, które dokopują Ci tu w nieludzki sposób. Piszą o jadzie, o umieraniu, dowartościowują się w chory , obrzydliwy sposób. Wstydźcie się, nie stać was na merytoryczne dyskusje? I uważajcie, nikt nie wie, kogo tu już jutro może zabraknąć.
myślę, że zamiast czuć się urażonymi i obrażać się, warto dopytać się/zastanowić się, co autor miał na myśli.
OdpowiedzUsuńrzecz jasna każdy ma prawo interpretować wpisy tak jak chce i jak umie.
traktuję komentarze przede wszystkim w kategoriach poznawczych.
stąd też zdecydowałam się nie cenzurować wpisów, ponieważ uważam, że warto podzielić się z Wami tym, co inni mają do napisania.
Znowu obrażasz ludzi, sugerując, że nie dorastają Ci do pięt, bo nawet nie rozumieją Twoich wpisów. Otóż rozumieją. Ale to nie jest kwestia rozumienia, tylko wrażliwości, której Ci zabrakło. Nie zastanowiłaś się, jak czują się Ci od kciukasków. Może banalnych, ale płynących z serca. Aż dziwne. Taka inteligentna osoba ....
OdpowiedzUsuńKatarzyna
A co kogo obchodzi, jak się czują ci od kciukasków? Jak ktoś pisze idiotyzmy, to musi sie liczyć z adekwatną odpowiedzią. Człowiek inteligentny, któremu przydarzył się nieszczęsny "kciukasek całusek za ciebie trzymasek" widząc niezadowolenie adresata- spasuje. 'No dobra, chciałem dobrze, a wkurwiłem, ona chora to ma jazdy. Pis end low'.
OdpowiedzUsuńIdiota rzeczywisty, który widzi, że myślał, myślał 8 godzin i spłodził 'jak będziesz myśleć pozytywnie to wyzdrowiejesz' i jego wypowiedz została przyjęta bez entuzjazmu, to atakuje adresata swoich mądrości.
No same powiedzcie, miłe panie, ile razy widziałyście w swoim życiu amanta, który uznał Was za wredną sucz, gdy został spławiony po obdarowaniu Was maskotką-słodkim misiem?
oh my...
OdpowiedzUsuńciekawe skąd inąd jak blisko niektórym od przysłowiowych kciukasków to wylewania Chustce rynsztoka na głowę...Za to, że niewdzięcznica... :/
Po prostu głębia tej życzliwości mnie powala...
Chustka, szacun
Kciukaski i inne ciulstwa są po prostu infantylne.Nie przepadam za infantylnymi ludźmi ale nad nimi też trzeba się pochylić,bo niekiedy nie są to źli ludzie,tylko prości.Oni zazwyczaj nie myślą wiele,tylko klikają,bo potrafią.
OdpowiedzUsuńkciukaski czy chujaski zwal jak zwal za to zebys nie pizgnela tych blogow w cholere
OdpowiedzUsuńbo szkoda by bylo
marta
Boże. Jacy niektórzy są niedojrzali. Dopiero teraz podoczytywałam wpisy, blogi i rozumiem o co chodzi z "kciukaskami".
OdpowiedzUsuńDobrze, że czytasz to Joanno w celach poznawczych. Ja też, wciągnęło mnie. I widzę, że po prostu na tyle zapomnieliśmy o własnej śmiertelności, że po prostu za cholerę nie umiemy się zachować.
Nie wiem, jak można się było obrazić. Przecież tam jest wszystko napisane:
"Wcale nie musisz mnie rozumieć - wystarczy, że jesteś."
I całe to pieprzenie "będzie dobrze" w ogóle nie pomaga. A jeśli nie umiecie się inaczej zachować (komunikując coś w komentarzach) to się zastanówcie po prostu. Empatii można się nauczyć.
Tylko najpierw trzeba zrobić coś zajebiście trudnego - skonfrontować się z własną śmiertelnością.
Niektórzy nie chcą. To także ich prawo. Ale żeby się czuć urażonym?
To prawda - zbyt duża jest dysproporcja pomiędzy umiejącymi pisać a czytać. Smutne.
Ja te "kciukaski" usprawiedliwiam w tej ten sposób - jest to danie znaka typu "jestem, czytam, myślę czasem o Tobie" - i tyle.
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciala, zebysmy pomagali innym BEZINTERESOWNIE - tzn. nie oczekujac za to zadnej wdziecznosci. O tak, pomagam, bo chce pomagac. A nie po to, by ktos powiedzial dziekuje..., bym to JA poczula sie lepiej. Czy to takie trudne?
OdpowiedzUsuńA jak komus pomagamy na swoj sposob i widzimy, ze tej osobie to nie pomaga... no coz, trudno. Tez nalezy to uszanowac i pogodzic sie z tym, ze nie zawsze nasza pomoc jest skuteczna. Ze sa takie sytuacje, gdy jest to pomoc niezdarna. A gdy ktos cierpi, nie rzucajmy mu gorzkich slow, ze mimo naszej pomocy cierpi... Pochylmy sie przed cierpieniem, nie opluwajmy go. Badzmy ludzmi.
Badzmy ludzmi powiadasz? (koment.13.50) Nie zgodze sie z toba,gdyz pomagam innym nie oczekujac absolutnie wdziecznosci,podziekowan i wyroznien,robie to z czystego serca i checi niesienia pomocy,zwyczajnie,po ludzku w granicach moich mozliwosci. Ale...nie bede na przyszlosc chciala pomagac osobie,ktora w bezposredni lub posredni sposob mojej pomocy nie chce,lub jej to kalafiorem zwisa.To chyba normalne i ludzkie,bo potrzebujacych jest wielu, wiec znajda sie tacy ktorym to nie zwisa.I tyle w temacie.A Chustka o pomoc sie zwraca mimo wszystko do wszystkich ludzi ja czytajacych, nie tylko do tych z okreslonym przedzialem IQ. Anita
OdpowiedzUsuńNauczmy sie czytac - rowniez ;). Badzmy ludzmi - pisalam w kontekscie obrazania sie na powaznie chorych, ktorym nasz wysilek pomocy nie pomaga...Pisalam o szacunku dla cezko chorych - takze w ich chwilach zwatpienia i rezygnacji.
OdpowiedzUsuńTo co tu niektorzy pisali jest dla mnie niegodne czlowieka ludzkiego...
ja do tych OD kciukasków i do tych NIEOD kciukasków, do miałkich i niemiałkich,
OdpowiedzUsuńProste pytanie, ćwiczenie, eksperyment:
wasze dłonie leżą pod gilotyną jakiejś tam maszyny wszechwiedzącej.
Jeżeli skłamiecie opadnie ostrze i obetnie Wam dłonie. Pytanie brzmi:
-Czy współczujecie Chustce?
-Czy trzyymacie za nią kciukaski?
Pomyślcie dobrze, odpowiedzcie.
-Czy poświęcilibyscie dla niej cokolwiek więcej oprócz paru minut przed snem i paru groszy?
może tak, ja nie:(
dlatego nie oburzajcie się tak!że napisała, że pojechała,.. k...a co Was to? jutro Wasi znajomi, Wasza praca, Wasze dzieci, Wasze życie, nie kłamcie,
ps jeszcze jedno, Chustko, plis, uratuj to biedne dziecko, które ma czytać Twoje wpisy zamiast Krzyżaków :)
pss. możesz po mnie jechać ile chcesz, bo tak sobie myśle że to co dostanie sie Nam, tego oszczędzisz Swoim w realu:)
pss. najebawszy się argentino-wino
Karola
do anonimowy z 22:13
OdpowiedzUsuńoototoooototototoo podpisuję się
Karola